środa, 5 listopada 2014

Hey, Lolita, hey, czyli książka numer dziewięć

Autor: Vladimir Nabokov
Tytuł: Lolita
Rok wydania: 1955
Liczba stron: 414

moja kopia książki ma tak niewinną okładkę. Oszuści.


Dzisiaj jestem rozdarta jak sosna w "Ludziach Bezdomnych". W poprzednim wpisie narzekałam na pedofilię, urządziłam wręcz małą, słowną krucjatę. Dzisiaj pedofilia z wątku pobocznego awansowała na pierwszy plan. Powinnam więc ciskać zeusowskie gromy obrońcy moralności, ale nie mogę. I to nie dlatego, że nagle spotulniałam, nie ma szans, jagnięcina nie leży w mojej naturze. Po prostu "Lolita" nie udaje czegoś, czym nie jest. "Miłość w czasach zarazy" będąc zboczeńcem, udaje romantyka. "Lolita" swoją etykietę pedofila nosi z dumą. Nikomu nie sprzedaje bajeczek o wielkim uczuciu. To jest obsesja, choroba, amoralna anormalność. I ja to akceptuję.

Pedofilia jak się okazuje inspiruje artystów.
link
Nie mówię jednak, że powieść Nabokova nie mami, nie czaruje. Wręcz przeciwnie proza autora, niczym tytułowa Lolita kusi pięknem, delikatnością i niezwykłym urokiem. Jej walory estetyczne są ujemnie skorelowane z moralnością czynów popełnianych przez głównego bohatera. "Lolita" jest takim Hannibalem Lecterem z papieru i atramentu. Pięknie zdeprawowana, zdeprawowanie piękna jednocześnie odrzuca i pociąga. Popełnia czyny zasługujące na największą karę, a jednocześnie czyni to z takim wdziękiem, że aż trudno stłumić podziw. Syjamskiego splotu warstwy tematycznej i estetycznej nie da się rozerwać. Dlatego chociaż bardzo chcę, nie mogę umieścić "Lolity" na liście ksiąg zakazanych.
W książce nie ma nie tylko kotów,
ale też ogólnie zwierząt domowych.
Przez co nie ma mojego ulubionego rodzaju ilustracji.
Muszę się zadowolić małymi dziewczynkami
(pun intended)
link
Nie byłabym sobą jednak, gdybym trochę, bardzo nie ponarzekała. Humbert Humbert (cudowny pseudonim) to ideał faceta. Oto kilka dowodów:
- Jest pedofilem z krwi, kości i zwyrodnienia. Nie interesują go kobiety, jedynie nimfetki. To taki poetycki eufemizm oznaczający dziewczynki w wieku 10-14 lat.
- W wolnym czasie tłucze swoją żonę, a później również i ukochaną nimfetkę.
- Uważa podawanie pigułek nasennych za fantastyczną grę wstępną.
- Gwałt jest w jego oczach normalną czynnością wyrażającą miłość.
- Szantaż, przekupstwo i zastraszanie są afrodyzjakiem jak czekoladki, kwiaty i obietnice dozgonnej miłości.
- W razie potrzeby nie zawaha się złożyć ludzkiej ofiary na ołtarzu miłości.
- W wypadku zatracenia nimfęctwa wybranki z powodu efektu starzenia się, należy, według H.H. wybrankę zapłodnić, tworząc w ten sposób wersję 2.0, która za kilka lat będzie zdolna do użytkowania w wyżej wymieniony sposób.
Innymi słowy facet idealny, santo subito i mój ci on.

Jak wszyscy wiemy lizaki są symbolem
przedwczesnego przebudzenia seksualnego.
Stąd ta okładka, bo w fabule lizaków nie było.
(jestem na diecie, pamiętałabym.)
link
Jak na księcia z bajki przystało, Humbert przeżywa iście bajkową przygodę. Mając 37 lat poznaje miłość swego życia dwunastoletnią Dolores "Lolitę" Haze, żeni się z jej matką, która bardzo grzecznie i uprzejmie, opuszcza ziemski padół, pozwalając mu przejąć rolę opiekuna oraz kochanka swojej córki. Przykładny przybrany ojciec wozi Lolitę po całych Stanach, śpiąc i "śpiąc" w hotelach, hostelach, motelach i innych telach. Ogólnie "Trudne sprawy", "Dlaczego ja?" i "Pamiętniki z wakacji" razem wzięte i przyozdobione kokardą zwyrodnienia i patologii.
A tutaj Lolita leci w dół, niczym moje dobre mniemanie o ludzkości.

Kilka razy spotkałam się z wypowiedziami, że to Lolita jest winna całej sytuacji, że używa swojej seksualności jako broni itepe itede. Autorom tych wypowiedzi zalecam drenaż mózgu, lobotomię i wiwisekcję, bo chyba nic innego im nie pomoże, jeśli nie zauważyli, że H.H. od pierwszych stron nie krył swoich zapędów pedobeara. Obwinianie ofiary to jeden z najgorszych reliktów ciemnogrodu, którym udało się jeszcze dotrwać do dzisiejszych czasów. Zgrzytam zębami aż boli.

Lolita a.k.a. Ewa Kusicielka.

Jak zwykle zafiksowałam tylko na jednej warstwie książki, okroiłam jej motywy pod swój fason i zignorowałam tyle, że pewnie Vladimir się w grobie przewraca. O literaturze nie wiem nic, a nawet mniej, bo czasami mi się wydaje, że coś wiem. Jednak dobrze mi z tym, sorry Władek za brak profesjonalnej analizy.

Przed przeczytaniem książki nie wiedziałam, że zwykła zabawa
w "Zgadnij kto to" jest zakamuflowanym kuszeniem i uwodzeniem.
Zniszczyło mi to dzieciństwo.
link do ilustracji

Na koniec cytaty:

  • Czy to nie dziwne, że zmysł dotyku, tak nieskończenie mniej ceniony przez ludzi od wzroku, staje się w krytycznych momentach naszym głównym, jeżeli nie jedynym, kluczem do rzeczywistości.
  • „Nieprzyzwoite” to częstokroć tylko synonim „niezwykłego”; (…) wielkie dzieło sztuki jest, oczywiście, zawsze oryginalne, a tym samym z natury swej musi okazywać się mniej czy bardziej szokującym zaskoczeniem.
  • Zmiana otoczenia to tradycyjne złudzenie, którego czepiają się zarówno beznadziejnie przegrane miłości, jak i beznadziejnie chore płuca.
  • Wiedziałem, że pokochałem Lolitę na zawsze; wiedziałem jednak zarazem, że nie zawsze będzie ona Lolitą. Pierwszego stycznia miała skończyć trzynaście lat. Za jakieś dwa lata z nimfetki stałaby się „młodą panienką”, a potem „studentką” - zgrozą nad zgrozami.
  • Wbrew twierdzeniom pewnych szarlatanów i szamanów, zdolności artystyczne wcale nie są drugorzędnymi cechami płciowymi; wręcz przeciwnie: seks jest zaledwie służką sztuki.
Pozdrawia,
O zgrozo studentka,
M.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz