niedziela, 8 lutego 2015

Party Hard, czyli Książka Trzydziesta Siódma

Autor: F. Scott Fitzgerald
Tytuł: Wielki Gatsby
Rok wydania: 1925
Liczba stron: 189
Tania książka, w twardej okładce, bez koszmarnych ilustracji,
polecam.
Skończyłam sesję i wracam do czytania. Dzisiaj kolejny klasyk. Klasyk, który z jakiegoś powodu omijał mnie szerokim łukiem. Zawsze wiedziałam, że kiedyś przyjdzie mi przeczytać tę powieść i z tą świadomością omijałam wszystkie streszczenia, ekranizacje (Leonardo di Caprio helloł) i inne spoileropodobne źródła. Dzięki temu jedyne co wiedziałam o tej książeczce, to to że jest lekturą arcyobowiązkową oraz że jej autorem jest kompletny buc, który kradł z pamiętnika swojej żony wszystkie łakome kąski i wpisywał je do swoich powieści, dzięki czemu on przeszedł do historii a ona do szpitala psychiatrycznego (wiem, że uprościłam, ale to mój blog i moja demagogia).

To jest jedna z tych książek,
do których ilustracje są zawsze piękne.
link
Wielki Gatsby to powieść sztandarowa, która wręcz pachnie atmosferą lat 20', krainą jazzem i szampanem płynącą. W sumie historia jest prosta- chłopak i dziewczyna zakochują się w sobie, chłopak jedzie na wojnę, dziewczyna nie jest jak Penelopa i wychodzi za mąż. Chłopak cierpi męki werterowskie, robi lewe interesy tylko po to, aby zdobyć miliony monet (chociaż w sumie po co innego robi się lewe interesy?). A gdy już jest dostatecznie bogaty wydaje ten cały hajs na organizowanie domówek. Jak wszyscy wiemy, robienie domówek nigdy się nie opłaca, jest zabawą dla wybranych i trzeba mieć do tego talent. Gatsby oczywiście miał. Robił takie domówki, że imprezy dziewczyn z My Super Sweet 16 wydają się przy nich być nudniejsze niż spotkanie kółka różańcowego. A wszystko po to, aby odzyskać Tę Jedną Jedyną, piękną i wyjątkową Daisy, która wyszła za innego.
Na takie imprezy, to bym mogła chodzić.
link
Jeśli zastanawia was, jak organizacja imprez ma sprawić, że odzyskacie dawną miłość, to możecie stanąć w kolejce. Za mną. Ja też tego zbytnio nie pojmuję, ale w istocie naprawdę tak było. Jay (bo tak ma na imię tytułowy bohater) przeprowadził się w pobliże swojej lubej i liczył że blask wydawanych pieniędzy i zapach alkoholu ją do siebie zwabi. Moją ulubioną sceną w całej książce była ta, gdzie przy odwiedzinach Daisy nasz nowobogacki amant usiłuje jej zaimponować nie tylko pokazując jej swoje mieszkanie, obrazy, antyki, ale również swoją garderobę. Biedaczek niemalże rzuca w nią swoimi koszulami. Nikt mu chyba nie wytłumaczył, że okej laski mogą polecieć na ciuchy, ale tylko i wyłącznie jeśli będą to ciuchy, które kupuje się im. No, ale najwyraźniej nikt nigdy nie królowi lansu nie wbił do głowy, czego tak naprawdę pragną kobiety (koszulek z superbohaterami, dobrego jedzenia bez kalorii i brytyjskiego akcentu).
Czy możemy ustalić, że za pięć lat, kiedy znowu
będziemy mieli lata 20', wrócimy do mody z tamtych lat?
Ponosiłabym sobie pióra we włosach.
link
Nie będę wam pisać jak kończy się cała historia, gdyż być może jesteście takimi samymi frajerami jak ja i jeszcze się za nią nie zabraliście. Napiszę jednak jeszcze o moich ogólnych wrażeniach. Tak w czterech słowach: Wiele Hałasu O Nic. Nie rozumiem dlaczego ta powieść jest aż tak popularna. To prawda- jest w opór klimatyczna, oczyma duszy mojej widziałam wszystko, o czym autor pisał: stare samochody, sukienki na ramiączkach, blichtr, pijaństwo, dekadencję. Jednak czasami zabiegi artystyczne, których dopuszczał się Fitzgerald pozostawiały mnie w lekkiej konsternacji. Czy wypisywanie z imienia i nazwiska wszystkich bywalców imprez u Gatsby'ego naprawdę jest potrzebne? Szcególnie jeśli zajmuje prawie dwie strony? Dwie strony suchych, fikcyjnych nazwisk? Nie wydaje mi się Panie Fitzgerald. Ogólnie nie chcę być złośliwa i wredna, ale wydaję mi się, że głównym powodem dla którego ta książka jest aż tak znana i popularna jest jeden drobny fakt- ona jest bardzo krótka. Moje wydanie miało 189 stron, przy dość małym formacie i dość dużej czcionce. W efekcie oznacza to, że przez powieść się idzie jak przez masło. Albo przez paczkę ciastek- kilka chwil i skończone. Rach ciach, klasyk przeczytany, możemy szpanować przed znajomymi i uchodzić za intelektualistę (Bracia Karamazow? Nie, nie czytałem za to Wielki Gatsby to jest książka!)
Te ilustracje są tak klimatyczne, że wszystkie złośliwości
mi zamierają na ustach.
link
Ta książka nie powinna mi się podobać. Traktuje przecież o Głupiej Miłości. Głupiej Miłości, która niszczy nam życie. Gatsby miał większość cech bohatera werterowskiego. Jednak dużo bardziej niż mistrza cierpienia i głupoty z powieści Goethego przypominał mi Wokulskiego. I tak jak Wokulskiego, tak i jego z jakichś niewytłumaczalnych powodów polubiłam. Wbrew całej mojej sile rozsądku (której bądźmy szczerzy, nie mam zbyt wiele) kibicowałam jego staraniom o odzyskanie dawnej miłości. Byłam jak Nick Carraway, narrator powieści, sąsiad Jaya i krewny Daisy, który wrzucony w ten świat imprez i wielkich miłości zaczyna się do niego przywiązywać. Czytałam tę powieść opowiadającą o problemach pierwszego świata ubiegłego wieku i z jakiegoś powodu mi się podobała. Nie była najwyższych lotów, tego jestem pewna. Nie spowodowała trzęsienia ziemi w moim sercu. Żadnej części ciała mi nie urwało. A mimo wszystko poczułam lekkie ukłucie, kiedy doszłam do końca. I chyba oznacza to, że powieść jna cichociemną wkradła się w moje łaski. Zresztą, kto nie lubi czytać o hajsie, imprezach i złamanych sercach? To jak Kardashianie w wersji literackiej ludzie! (Okej cofam te słowa zanim mnie zlinczują znawcy literatury)
Bądźmy szczerzy- nie mogłam napisać dzisiejszego wpisu
nie umieszczając tego gifa.

Cytaty:
  • Każdy człowiek ma o sobie mniemanie lepsze, niż mają o nim inni, i przypisuje sobie jedną z głównych cnót.
  •  Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość.
  •  Mam nadzieję, że będzie na tyle głupia, jak świat od niej oczekuje – bo najlepsza rzecz dla kobiety na tym świecie być głuptaskiem.
  •  Żaden ogień, żaden niepokalany blask nie dorównuje temu, co człowiek może stworzyć w tajnikach swego serca… 
  • Życie zaczyna się dopiero jesienią, kiedy robi się najchłodniej. 
Pozdrawiam,
(Nie)Wielka M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz