czwartek, 26 lutego 2015

Ani be ani me ani kukuryku, czyli Książka Czterdziesta

Autor: George Orwell
Tytuł: Folwark Zwierzęcy
Rok wydania: 1945
Liczba stron: 123
W tej książce nie ma królików, ale co tam.

Czas na kolejny klasyk, który czytali wszyscy. Jak już chyba pisałam, nie lubię pisać o takich książkach. Gdy wszystko zostało już powiedziane, co można jeszcze powiedzieć? Szczególnie w przypadku książki z tak oczywistym przesłaniem jak "Folwark Zwierzęcy"?
To jest jedna z tych książek, do których powstają najlepsze ilustracje. link

Czytałam tę książkę dawno temu, chyba na samym początku gimnazjum. I pamiętam jak mną wstrząsnęła, byłam wtedy dużo wrażliwsza niż jestem teraz. Chyba miałam jeszcze jakieś zasady i ideały, czy coś, myślałam, że zmienię świat (pusty śmiech). Teraz czytało się ją zupełnie inaczej. Wiedziałam jak się wszystko skończy, wiedziałam, że pomimo tego, że głównymi bohaterami są zwierzęta, to nie mam do czynienia z bajką, wiedziałam to wszystko, więc nie przeżywałam tak mocno, gdy wielki sen o wolności zmienił się w koszmar.
A tutaj mamy świnię na drabinie
link


Przypuszczam, że wszyscy znają fabułę, nie widzę więc sensu w streszczaniu jej. Świnie to źli komuniści, psy to ich organ ścigania i zastraszania, owce to ślepa propaganda, ogólnie role zwierząt obsadzone w punkt. Brawa dla genialnego pana Orwella za bazowanie na archetypach zakorzenionych w kulturze. Ogólnie brawa dla pana Orwella za wszystko. Czasami czytając książkę zachodzę w głowę, dlaczego ta grafomania spełniona uznawana jest za klasyk. W przypadku "Folwarku Zwierzęcego" doskonale wiedziałam dlaczego. Ta książka jest genialna. Jasne jej przesłanie wali po oczach jak światła przeciwmgielne i zęby Krzysztofa Ibisza, ale akurat w tym przypadku nie jest to wada. Takie książki nie muszą być subtelne, to nie jest ich cel. Ich celem jest zwrócenie uwagi na pewien problem poprzez przystrojenie go w jarmarczny strój i wystawienie na pośmiewisko. Śmiech i szydera jest najlepszą bronią, szczególnie gdy walczy się za pomocą pióra. I Orwell to wiedział. Udało mu się zabalansować na cienkiej linie zawieszonej pomiędzy kpiną i przestrogą, operuje jednocześnie przerażającymi opisami i karykaturalnymi wstawkami. Wszystko zaczyna się tak niewinnie a kończy w tak przykry sposób. Stopniowe przejście z jasności w ciemność udało się autorowi jak najlepszemu malarzowi. Nic nie dzieje się nagle tylko stopniowo, w sposób, którego nie zauważają główni bohaterowie. Zaczyna się banalnie- od przywłaszczenia sobie jabłek, kończy się na mordowaniu i wyzysku. Ten dysonans między początkiem a końcem jest chyba najbardziej przerażającą częścią tej powieści.
A tutaj ktoś wziął sobie imię świnki za bardzo
do serca.
link


Gdy czytałam tę książkę po raz pierwszy płakałam jak bóbr przy śmierci Boxera. Byłam wściekła na niesprawiedliwość, czułam się osobiście dotknięta. Tym razem nie uroniłam ani jednej łzy. I to nie dlatego, że nie było mi go szkoda, jasne że było, nie jestem socjopatą! Po prostu wiem już, że takie rzeczy dzieją się na porządku dziennym. I nie, nie oznacza to, że są okej, ani że się z tym pogodziłam, ja tylko najnormalniej w świecie wiem, że łzy w takich sprawach nic nie zdziałają. Co im wszystkim po moich łzach? (właśnie tak uderzyłam w patos, że aż głowa mnie rozbolała). Chyba po prostu z wiekiem coraz bardziej przypominam osła Benjamina, który niczym jego brat Kłapouchy wie, że świat jest do bani i nic z tym nie zrobisz.
Niczym Skaza i jego hieny.
link


Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać. Tej książki nie trzeba polecać, czytają ją wszyscy, bo jest cienka i ważna. Bo jest klasykiem. Bo bawi, smuci, uczy i przeraża. I co chyba najgorsze, bo dalej jest aktualna. Mija siedemdziesiąt lat od jej wydania, a ona nadal jest aktualna...
Żeby nie było że jestem jakąś świnistką, macie tu ładną
świnkę przebraną za jednorożca.

Żeby było jeszcze smutniej, czas na cytaty:
  • Dobry człowiek to martwy człowiek.
  •  Naszym jedynym celem jest zachowanie zdrowia. Mleko i jabłka (dowiodła tego nauka, towarzysze) zawierają substancje niezbędne dla dobrego samopoczucia świń. My, świnie, pracujemy bowiem umysłami. Całe zarządzanie folwarkiem i jego organizacja spoczywają na naszych głowach. Dzień i noc trwamy na straży waszego dobrobytu. To dla waszego dobra pijemy mleko i zjadamy jabłka.
  • Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych.
  • Osły mają długie życie. Żadne z was nigdy nie widziało martwego osła.
  •  Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.
Pozdrawiam,
Wasz osioł,
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz